wtorek, 3 maja 2016

wykształcenie: menelsko- żulerskie

Śniło mi się dzisiaj, że zadzwoniła do mnie Norah Jones. Cała zapłakana żaliła mi się, że wystawił ją facet i że nie czekał na nią pod Kopernikiem i że nie ma gdzie spać po swoim koncercie i... oczywiście zaproponowałam jej nocleg u siebie, bo okazało się, że jesteśmy przecież serdecznymi przyjaciółkami... Nie mam pojęcia jak moja głowa tworzy takie scenariusze.

Inna historia przydarzyła mi się już na jawie dla odmiany. Wracałam autobusem z pracy. Siedziałam na miejscu przeznaczonym dla niepełnosprawnych (przypadek..?), ale autobus był prawie pusty, a już szczególnie miejsce obok mnie. 

No i oczywiście musiał po drodze wsiąść jegomość żul/menel udający się do swego domostwa na Podgórzu... 

No i oczywiście z całego pustego autobusu musiał wybrać miejsce akurat tuż obok mnie. Nie pierwszy raz z resztą.

Znowu nie mam pojęcia skąd to zamiłowanie żuli do mojej osoby (czy podświadomie wyczuwają bratnią duszę, czy  jak...?). 

No i tutaj scenariusz z kolei jest już przewidywalny. Prawie. Ów pan, jak się można domyślać, rozsiewał woń tak mocną i specyficzną, że byłam bliska wybicia szyby takim małym, czerwonym młoteczkiem, bo sytuacja była według mnie już niebezpieczna i groziła mi utrata przytomności. Odruchowo się od jegomościa odsunęłam, potem gdzieś w tej czadzi zawiesiła mi się myśl, że przecież mogę się przesiąść...! I już się zbieram, itd. kiedy nagle facet wyciąga ze swojego zszytego sto razy plecaka książkę i zaczyna ją... czytać. Nie mogłam nie zapuścić żurawia i nie zauważyć, że tekst był napisany w języku francuskim... Zwiedzona babską ciekawością, która kiedyś mnie zgubi z pewnością, po dziesięciu sekundach mąk wewnętrznych zapytałam:

- Przepraszam, gdzie się pan nauczył francuskiego...?
- Studiowałem filologię romańską kiedyś i dawno temu.

Z miejsca wstałam i wysiadłam z autobusu. Nie miałam niestety ochoty wymieniać się spostrzeżeniami z bądź co bądź z kolegą z tego samego kierunku... I wróciłam do pisania licencjatu, który obroni mnie od wszelkiego złego, kasy w biedronce i bezdomności na pewno także...