Wybacz. Wiem, że nie spodoba ci się ta nowina. Budzik jak
zwykle zadzwonił punktualnie za późno. Otworzyłam oczy i z przerażeniem
odkryłam, że przespałam moment, kiedy wschodzi
czyjś uśmiech na widok mojej zaspanej twarzy. Ranne ptaki już nie
ćwierkały nad domem tylko pofrunęły w pięć stron świata tam, gdzie ryby
wiosnują... Prosiłeś, żebym była gotowa,
by się obudzić. Ale sądziłam, że przed wiosną jest jeszcze jedna pora roku. Dlatego
dawno temu zapadłam już w głęboki sen. leżałam tak obok morfeusza; to on mi go
dał. znasz go; zatrudniłeś go u początku. Wcześniej wyciągnęłam serce z
piersiowej klatki i ułożyłam je delikatnie w takiej pięknej...złotej. Oddałam
do wypożyczalni w razie gdyby ktoś bez serca lub o sercu z kamienia czy lodu
chciał je pożyczyć i pokochać chwilę.
Tak tydzień... może dwa. Dlaczego miałoby się marnować, pomyślałam. Skoro ja go
nie używałam...? A kluczyk od klatki schowałam gdzieś głęboko i wiesz... po
przebudzeniu nie było łatwo go znaleźć tak od razu; miałam jeszcze śpiochy w
oczach. Leżał na moim marzeniu uszytym z cukrowej waty i czekoladowych nici.
Wtedy dotarło do mnie, że chyba nie chciałam go nikomu pożyczać. Dobrze, że
nikt go nie chciał. Ono było moje, poczułam, że tęsknię za tym... co ono może
dać... Ale ktoś się włamał; dlatego piszę do ciebie. Ktoś mi ukradł serce.
Złamał mi nie tylko dwa żebra, bo sądził, że tam je znajdzie, ale zniszczył tą
piękną klatkę... Nie sprzedam już jej. Nie wiem z czego będę żyć. Wszystko
wydałam żeby wynająć morfeusza. Nie mam dziś serca, by się tym martwić, o ironio. Wiem, że zawiodłam, bo przespałam
moment, kiedy wschodzi czyjś uśmiech na widok mojej nawet zaspanej twarzy. I
ciągle o nim myślę... co robi, co jada na śniadanie, czy pije zimną kawę, czy
jest teraz wesoły czy smutny, czy miał dobry dzień, czy ma zamiar mi je kiedyś
zwrócić? Patrzę przez okno i widzę go. Bezczelnie siedzi mi w głowie na
werandzie i co jakiś czas rzuca wyznaniami w drzwi, w okna, w
ściany... Wpadają prosto tam do mojej klatki; przez tą dziurę. I płaczę, bo
boję się go wpuścić. Nie ma już nic co
mógłby mi skraść, a wiem, że on chce więcej.
A tylko on może mi przywrócić to, co mam najcenniejszego, dlatego
czasami zerkam na klamkę i zastanawiam się, czy otworzyć drzwi... Idzie kolejna
wiosna. Nie chciałabym jej przespać.
ja.
ja.
Czy tytuł jest przenośnią czy dosłowny?
OdpowiedzUsuńTekst mnie...ruszył.
Myślę, że i przenośnią i dosłowny..
OdpowiedzUsuń